Chiny i Rosja prowadzą tajne rozmowy z Iranem ws. zakupu paliwa rakietowego
Według Politico, które powołuje się na dyplomatów, dostarczenie tego związku byłoby wyraźnym naruszeniem sankcji ONZ, ale mogłoby pomóc Kremlowi uzupełnić zapasy pocisków uszczuplone przez długie miesiące wojny z Ukrainą.
W negocjacjach dotyczących nadchloranu amonu (AP), głównego składnika paliwa stałego wykorzystywanego do napędzania rakiet, po stronie rosyjskiej bierze udział koncern chemiczny Azonit. Rozmowom w Pekinie przewodniczy irański dyplomata Sajjad Akhazadeh, który jest "doradcą Teheranu ds. technologii". Dyplomaci nie wiedzą jednak, o które chińskie firmy chodzi.
Dokładna ilość AP, którą chce kupić Teheran, nie jest jasna, ale dyplomaci zaznajomieni z jego planami szacują, że wystarczyłoby to do zbudowania tysięcy rakiet, w tym pocisku Zolfaghar, który ma zasięg 700 kilometrów i był używany przez zarówno Iran, jak i jego sojuszników na Bliskim Wschodzie w ostatnich latach.
Dyplomaci powiedzieli, że jeśli umowa dojdzie do skutku, niektóre z tych rakiet mogą zostać skierowane przeciwko Ukrainie.
Chiny i Rosją mogą pomóc Iranowi obejść sankcje
Iran, podobnie jak Rosja, jest w dużej mierze samowystarczalny w produkcji rakiet, ale jego możliwości ograniczają sankcje. Dlatego Teheran jest zainteresowany zwiększeniem własnych zapasów pocisków.
Ponadto, dostarczając Iranowi sankcjonowany związek, Chiny byłyby w stanie zapewnić zakulisowe wsparcie Moskwie, która jest zainteresowana irańskimi pociskami, bo jej własne zasoby kurczą się – powiedzieli dyplomaci.
Zachodni analitycy uważają, że starania Chin o złamanie sankcji ONZ z 2015 r. zakazujących dostaw nadchloranu amonu do Teheranu pokazują głębokie zaniepokojenie Pekinu przyszłością Rosji – Chiny chcą mieć pewność, że Kreml nie przegra wojny z Ukrainą, bo obawiają się, że może to spowodować upadek kraju i szerszą destabilizację.
Zarówno Stany Zjednoczone, jak i Europa wielokrotnie ostrzegały Pekin przed oferowaniem Rosji wsparcia wojskowego, chociaż nie jest jasne, jakie konsekwencje, jeśli w ogóle, wystąpiłyby, gdyby Chiny zignorowały ostrzeżenia Zachodu.